...i jeden w teraźniejszość.
Odkąd pamiętam Niko był dość chorowitym szczenięciem. Co chwila przyplątywały się do niego różne infekcje, potem drobne problemy z wydalaniem - rzeczy trudne do przewidzenia, ale to za ich sprawą często lądowaliśmy u naszego kochanego weterynarza. Mimo to Niko już od pierwszych dni był wesołym, pewnym siebie psem, chętnym do poznawania nowych rzeczy oraz nauki i tak zostało mu do dziś. Wtedy do szczęścia brakowało nam tylko prawidłowej odporności, a ta na szczęście przyszła z czasem i teraz (odpukać!) Niko stanowi prawdziwy okaz zdrowia. Nawet najchłodniejsze zimowe dni nie stanowią dla niego większego problemu, co wcześniej było nie do pomyślenia.
Czy żałuję, że mój pies nie posiada rodowodu? Nie. Staram się nigdy nie żałować podjętych decyzji. Jestem pewna, że gdybym miała możliwość cofnięcia czasu i wybrania innego, rodowodowego psa zamiast Nikiego i tak podjęłabym tą samą decyzję. A powód jest banalnie prosty - po prostu kocham nad życie tego zwariowanego terriera i cały jego niedoskonały charakter. Jednocześnie zgadzam się z ideą akcji R=R dlatego już teraz wiem, że kolejny czworonóg, który kiedyś tam zawita do naszego domu (a zawita na pewno prędzej czy później) na pewno będzie pochodził z dobrej hodowli. Bo żadna domowa hodowla, a raczej pseudohodowla nie zapewni wiedzy i doświadczenia znanych hodowców.
No to wiecie już jaki był mój pies kiedy przeżywał fazę szczenięctwa. Nic jednak nie trwa wiecznie, nikt nie pozostaje na zawsze taki sam. To samo dotyczy psów. Więc...
Jaki jesteś teraz, Niko?
Typowa wesołość, figlarne ogniki w oczach - to wszystko pozostało od momentu, gdy trafił pod nasz dach. Niezmienne jest również u niego pewność siebie (ale nie dominacja!) oraz chęć nauki. Niko to mały wariat, który posiada w sobie niezwykle wytrzymałe akumulatorki. Żeby je wyładować trzeba nieźle się natrudzić. Dodatkowo, kiedy odkrył w sobie zamiłowanie do latania - frisbee stanowi drugi sens jego życia. Pierwszym niezaprzeczalnie jest bieganie, a trzecim na przekór wszystkiemu spanie ;)
Żeby nie było tak różowo muszę też napomnieć o jego wadach, bo i tych kilka posiada. Przede wszystkim to potworny szczekacz! Hałasuje co nie miara, zwłaszcza gdy coś mu się nie podoba. Jak małe dziecko płaczem, on próbuje szczekiem i innymi podobnymi odgłosami wymusić swoje racje. Cwaniaczek! Na szczęście domownicy są już odporni na jego głośne żale i pretensje do świata. Obecnie ćwiczymy komendę "Spokój", która sprowadza go na ziemię, gdy za bardzo pokaże te swoje różki.
Drugą wadą jest jego upartość. Gdy już coś sobie ubzdura w tej małej łepetynce, ciężko go potem odwieść od tego pomysłu. Spodoba mu się przedmiot leżący na stole? No to musi go powąchać! I nie ważne czy odgonisz go od tego stołu raz, dwa czy dziesięć razy. Czasami nawet odchodzi na bok, aby odwrócić uwagę człowieka, a potem po kilku minutach wraca do swojej misji. Nie jest to jednak typowy brak posłuszeństwa czy wręcz głupota. Wbrew pozorom on jest posłuszny i inteligentny. Zejdzie z kanapy kiedy zechcę, ale spróbuje po chwili, aby się przekonać czy czasem nie zmieniłam zdania. Odpuszcza dopiero po kilku nieudanych próbach lub zmianie tonu głosu na bardziej dominujący. To drugie zdecydowanie bardziej na niego działa - wystarczy jedno, stanowcze "nie", aby coś w psim łebku zaczęło świtać. Błyskawicznie pojmuje nowe komendy, o ile pokażę mu w zrozumiały sposób, czego od niego oczekuję.
Tak więc sami widzicie, że Niko ideałem nie jest. Ale czy owy ideał w ogóle istnieje?